Obserwatorzy

niedziela, 3 sierpnia 2014

Kiedy się wypełniły dni...

Kiedy się wypełniły dni
i przyszło zginąć latem,
prosto do nieba czwórkami szli
żołnierze z Westerplatte.

(A lato było piękne tego roku).

I tak śpiewali: Ach to nic,
że tak bolały rany,
bo jakże słodko teraz iść
na te niebiańskie polany.

(...) K.I.Gałczyński


Wszyscy znamy ten wiersz. A przynajmniej moje pokolenie.
No właśnie.
Moje pokolenie zna majora Henryka Sucharskiego jako niezłomnego obrońcę Westerplatte. Takiego,co to mimo bezsensu, bez szans na zwycięstwo walczył z wrogim najeźdźcą w kolorze Feldgrau i Kriegsmarine...
I dzięki swoim genialnym, strategicznym posunięciom zamiast zaleconych przez dowództwo 12 godzin, bronił swojej twierdzy przez 7 dni.

Tak sądziłam do wczoraj...
A dziś wiem, że mam luki i to poważne w wykształceniu - bądź co bądź wyższym i do tego na bazie wydziału historycznego UW!
Bo wczoraj byłam na premierze filmu "Tajemnica Westerplatte" w reżyserii Pawła Chochlewa.
Film powstał na podstawie książki o tym samym tytule autorstwa wspomnianego reżysera i Aldony Rogulskiej-Batory
Nie ukrywam, że pojechałam na ekranizację raczej bez zapału, chociaż zamierzenie.
Wszak były walentynki, a wiedziałam, że mój mąż bardzo chce zobaczyć tę produkcję.
Więc zarezerwowałam i zakupiłam bilety i nie było wyjścia...
I nie żałuję.
Mimo, iż historyczno-batalistyczne filmy leżą daaaaaaleko poza zasięgiem moich zainteresowań kinowych.
Ale czegóż się nie robi dla tej drugiej połowy?
"Poświęcenie" opłaciło mi się bardzo.
Prawie dwie godziny (bez dwóch minut) siedziałam na seansie i burzyłam się okrutnie!
Jak to??
Bohater  narodowy? Frontman? Geniusz strategii?? Czy słaby człowieczek? Gdzie idea: "nie oddamy nawet guzika"?? Przekroczone 12 godzin i szlus? Kończymy tę bajkę?
Nie!
Nie tak wyglądał major Sucharski w moich (do wczorajszych) naukowych przekazów!
To nie on dowodził de facto obroną Westetplatte, tylko jego zastępca kapitan Franciszek Dąbrowski "Kuba".
To on podejmował trudne decyzje, to on brał na siebie całą odpowiedzialność za życie i śmierć swoich żołnierzy.
To on wydawał wyroki za dezercję...
To on, tak naprawdę chciał walczyć do końca.
- Żywności i amunicji wystarczy nam na kilka tygodni! - Kpt. Dąbrowski.
- I co dalej? Co potem? - Mjr. Sucharski.

Kogo mam teraz opiewać jako bohatera??
Kto podejmował właściwe decyzje?
Polska, nieposkromiona dusza krzyczy: "Z szabelką na czołgi", a rozsądek ripostuje: "Po co? Za tych, co tchórzliwie zwiali za granicę, ratując własne zadki, zostawiając ojczyznę w tragicznym położeniu?"

Jak ocenić postępowanie dwóch skrajnych osobowości?
Czy opiewać Sucharskiego - człowieka z gminu, a przez to zapewne umiejącego realnie i po chłopsku ocenić wymierność poddania się i ocalenia wielu istnień ludzkich po obydwu stronach zasieków? 

Czy wychwalać Dąbrowskiego - szlacheckie pochodzenie -  za od zawsze wpajany etos miłości do ojczyzny i walki aż do śmierci?

Obaj wykonywali rozkazy.
Sucharski ten USŁYSZANY, a Dąbrowski ten WYSSANY Z MLEKIEM MATKI!!!

Kto ma rację??

Nie wiem!
Myślę...
Myślę, że to film, który warto zobaczyć. Choćby dlatego, żeby dowiedzieć się, czym jest tytułowa tajemnica Westerplatte...

Jaka jest prawda, pewnie nigdy się nie dowiem, bo w naszej historii za dużo jest niejasności, zakłamania i naginania faktów do potrzeb rzeczywistości.
Po obejrzeniu filmu powiedziałam do mojego męża:
- Taka teraz moda w polszy na odbrązowianie bohaterów narodowych, że zapewne nie zdziwię się, jak się dowiem, że generał Anders był pedofilem, a major Hubal roztrzęsionym histerykiem!

Film jest wg.mnie bardzo dobry.
Zmusza do myślenia, do pogrzebania w podręcznikach historycznych, zweryfikowania własnej wiedzy.
Do pomyślenia po prostu...
Bez zbędnej martyrologii, bez patosu tak wszechobecnego we współczesnych filmach rozliczających się z przeszłością.
To taki gatunek historyczno-psychologiczny.
Jeśli ktoś oczekuje lekkiej, kolorowej, wojennej papki made in/by Hollywood, niech nie idzie, bo się rozczaruje.
Ja nie umiem się pogodzić z pewnym rozkazem kpt.Dąbrowskiego, ale go rozumiem - wojsko to nie szkółka niedzielna dla różowo przyodzianych panienek...
Odczuwałam strach i panikę żołnierzy w pierwszych godzinach ciężkich walk.I Bogu dziękuję, że nie musiałam TAK STRASZNIE SIĘ BAĆ!!


Żałuję tylko, że przy tak doskonałej produkcji, montaż i scenografia dopuściła się dwóch koszmarnych błędów:
1: niemiecki trup mrugający oczami - szlag mi trafił (na chwilę) napięcie przez głupie niedopatrzenie poczynań statystów! 
2: w jednej ze scen bohaterowie Westerplatte pociągają ze szklanek z IKEA!!

Ocena (moja subiektywna) 9,8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz